Aktualności

Jeden z piękniejszych kościołów Przemyśla, fundowany przez Marcina Krasickiego, który sam spoczął w jego wnętrzu w habicie karmelitańskim, posiada niezwykłą historię, swojego bohatera, piękne zabytki oraz tajemnicze krypty...

Marcin Krasicki herbu Rogala (1574-1633) był synem Stanisława Krasickiego, założyciela zamku w Krasiczynie. Po śmierci jego doczesne szczątki w skromnym habicie karmelitańskim ułożono pod posadzką ufundowanego przez siebie kościoła.

Wczesnobarokowa fasada karmelickiego kościoła w Przemyślu ma swój pierwowzór. To jezuickie kościoły: Il Gesu w Rzymie i jego krakowski odpowiednik śś. Piotra i Pawła. Przemyska fasada jest jednak znacznie węższa, o czterech (zamiast dwóch jak w architektonicznym pierwowzorze) zwężających się kondygnacjach, podzielona podwójnymi pilastrami nad którymi przełamuje się plastyczny gzyms.

W czerwcu 1784 r. unici dekretem cesarza Józefa II przejęli kościół na katedrę unicką, a klasztor na pałac biskupi. W świątyni na skrzyżowaniu naw zbudowano najpierw niewielką, a później potężną drewnianą, niewidoczną z wnętrza pseudokopułę (1866 r.; architekt Jan Łapiński). Drewnianą, bo liczył się doraźny efekt - dominacja nad miastem, a nie architektoniczna logika.

W 1946 r. karmelici odzyskali kościół, lecz nie klasztor, w którym władze państwowe ulokowały szkołę oraz siedziby przedsiębiorstw i urzędów państwowych. Klasztor przeszedł w ręce zakonników dopiero na początku lat 90. XX w. Decyzją władz kościelnych od 1991 r. przez 10 lat kościół miał ponownie pełnić funkcję katedry grekokatolickiej. Na skutek zdecydowanego sprzeciwu parafian Jan Paweł II w czasie wizyty w Przemyślu w 1991 r. przekazał grekokatolikom inną świątynię: pojezuicki kościół garnizonowy. Po odzyskaniu kompleksu kościół i bardzo zniszczony klasztor przeszły generalny remont, który nie został jeszcze ukończony.

W wnętrzu zachwyca ambona - arcydzieło rokokowej snycerki (1779 r.) wykonana przez Sebastiana Fesingera, znakomitego lwowskiego budowniczego i snycerza. Ma ona kształt łodzi-okrętu. To żaglowiec z trzema masztami. Najwyższy - środkowy z bocianim gniazdem, przekrzywioną reją oraz skłębionym żaglem układającym się w kształt baldachimu – posiada takielunek z prawdziwych lin opadających na pokład. Okręt przedstawiono z detalami: od rufy chronionej przez ozdobną balustradę po dziób pod którym podwieszona jest kotwica – symbol wiary. Pod rufą widoczne są lufy armat ukrytych pod pokładem. Z burty żaglowca zwisa rybacka sieć pełna ryb, wyciągana przez Szymona Piotra i jego brata Andrzeja. Zwartą wertykalną kompozycję rzeźbiarską rozbijają dwa poziomo umieszczone wiosła oraz zamocowany pod rufą ster. 

turystyka smaki zielone eprocarpathia